piątek, 4 stycznia 2013

5.

 Nie wiedziałem co się dzieje wokół mnie. Gniew wypełniał mnie od wewnątrz. Co robić ? Gdzie do cholery jest Vicky ?! Rozejrzałem się wokół i postanowiłem powędrować na górę. Miałem jedynie nadzieję, że z Victorią wszystko w porządku, choć w głowie już tworzyły mi się czarne scenariusze. Przed drzwiami do jednego pokoju stał jakiś nastolatek, który chyba miał być kimś w rodzaju ochroniarza. Już wiedziałem gdzie jest dziewczyna której szukałem.
-Siema, nie wiesz gdzie jest Ian ? - zapytałem kolesia chcąc go przekonać, że jestem kumplem Lawson'a.
-Wiem, ale jest teraz zajęty. - odparł grubym głosem, który nie pasował do niego. Starałem się nie poddawać.
-To będę mu musiał przeszkodzić, bo mam mu do przekazania ważną wiadomość. - starałem się by pokazać temu gburowi, że jestem stanowczy i nie odejdę stąd dopóki się nie dowiem gdzie jest Ian.
-On teraz jest zajęty ! Nie rozumiesz czy wytłumaczyć ci to ręcznie ? - zapytał unosząc pięść lecz ja niewiele myśląc co robię sam uderzyłem go z pięści tak, że ten się zatoczył. Spojrzał na mnie oczami pełnymi nienawiści, jednocześnie ręką ścierając krew, która spływała mu z nosa. Zrobił krok w moją stronę, a ja w panice uderzyłem go w głowę szklanym wazonem, który stał na komodzie. Ten odleciał do tyłu i potoczył się po schodach. Wiedziałem, że jest to jedyna szansa nim wróci. Szarpnąłem za klamkę, lecz drzwi były zamknięte.
-Pomocy !
 Nie wiedziałem czy tylko mi się wydawało, że słyszę głos Vicky czy ona na prawdę wołała o pomoc. Gniew buzował we mnie. Ręce drżały mi ze złości. Zebrałem siły i kopniakiem wyważyłem drzwi. To co ujrzałem przeszło moje oczekiwania. Vicky leżała przywiązana do łóżka na wpół naga, a Ian zabawiał się w najlepsze. Łzy spływały dziewczynie strumieniami po policzkach.
-Louis ratuj. - wychlipiała, a ja ujrzałem w jej oczach niesamowitą wdzięczność.
-Czego tu chcesz Horan ?! - odezwał się Lawson, a ja odpowiedziałem mu prawym sierpowym.
-Jak śmiałeś idioto ! Nigdy więcej nie zbliżaj się do Vicki zrozumiano ?! - krzyknąłem nad nim, a ten z szerokim uśmiechem na ustach chciał się podnieść lecz gdy to zrobił ponownie powaliłem go na podłogę. - Nie dotarło ?! Mam ci jeszcze dołożyć ?!
 Tym razem już się nie ruszył. Musiał wiedzieć, że nie wygra ze mną. Byłem wypełniony gniewem, wszystkie mięśnie miałem napięte. Podszedłem szybko do Vicky, która stale płakała. Odwiązałem ją bez słowa ta ubrała pospiesznie spodnie, a ja narzuciłem jej mój płaszcz na ramiona. Pospiesznie opuściliśmy dom, przepychając się między ludźmi. Dziewczyna padła na schodach i schowała twarz w dłonie.
-Vicky ciii... - usiadłem koło niej i przytuliłem ją mocno. - Już wszystko w porządku. Nie martw się, jestem tutaj.
-Louis... tooo... byyy-yyło straaa-aszne ! - wybuchnęła głośnym płaczem, a ja mocniej przytuliłem ją do siebie.
-Wiem, ale już po wszystkim. Chodźmy do domu, bo zamarzniesz tutaj. - pomogłem się jej podnieść, lecz ta stale wtulała się we mnie. Objąłem ją ramieniem. Jeszcze nikt nigdy nie skrzywdził tak bliskiej mi osoby. Wiedziałem, że jeszcze policzę się z Ian'em gdy tylko zobaczę go na ulicy.
-Louis... Ale nie mów nic rodzicom dobrze ? - wychlipiała gdy byliśmy już pod domem.
-Jak to mam nic nie mówić ? Przecież niewiele brakowało, żeby on Cię zgwałcił ! - powiedziałem podniesionym głosem, lecz ta zaczęła głośniej szlochać.
-Louis... Proszę... - powiedziała błagalnym głosem patrząc swoimi zapłakanymi oczami w moje.
-No... Dobrze, ale idź już spać. Musisz odpocząć.
Otworzyłem po cichu drzwi i przepuściłem dziewczynę przodem. Na szczęście wszyscy już spali. Nie miałem pojęcia która jest godzina. Zaprowadziłem Vicky pod same drzwi jej pokoju.
-Idź spać. - powiedziałem i odwróciłem się, lecz ta pociągnęła mnie za rękę, przyciągnęła do siebie i mocno przytuliła.
-Dobranoc. - powiedziała i weszła do swojego pokoju. Mimo wydarzeń dzisiejszego wieczora uśmiechnąłem się i powędrowałem do pokoju Bill'a. Rozebrałem się do bielizny i położyłem do łóżka. Miałem nadzieję, że Vicki teraz zmieni zdanie o mnie.

♦♦♦

 Rano przebudziłem się o dziwo w dobrym humorze. Rzadko mi się to zdarzało. Choć... czy ja powinienem się cieszyć ? Przecież wczoraj Vicky przeżyła najgorszy dzień w swoim życiu... No ale z drugiej strony nie było już Ian'a w jej życiu. Podniosłem się z łóżka i przetarłem oczy. Podszedłem do walizki by wyjąć z niej świeże rzeczy. W tym samym momencie usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
-Proszę - odezwałem się i odchrząknąłem delikatnie. Po chwili w drzwiach ukazała się dziewczyna.
-Cześć Lou... - zaczęła nieśmiale i delikatnie uniosła kąciki swoich ust. - Emm... Nie przeszkadzam ? - zapytała nieporadnie stojąc cały czas przy drzwiach. Widziałem, że chce coś powiedzieć, o coś zapytać, ale nie bardzo wie od czego zacząć.
-Mów co się stało. - postanowiłem przejąć inicjatywę, pierwszy raz w życiu. Podszedłem i stanąłem na przeciw niej. Miałem tak ogromną ochotę przytulić ją mocno do siebie. Tak, żeby poczuła, że już jest bezpieczna i nic jej nie grozi.
-Bo ja chciałam... - zaczęła, ale po chwili rozpłakała się i rzuciła mi w ramiona. Bez zastanowienie, objąłem ją mocno i pocałowałem w czubek głowy. Co się ze mną działo ? Gdzie ten zimny drań, który nie potrafi wyrażać pozytywnych uczuć, który nie potrafi powiedzieć czego czuje, które nie chce powiedzieć co czuje. Czułem, że rozstaję się z nim... Na jakiś czas. - Dziękuję Ci za wczoraj. Gdyby nie Ty... Tak mi wstyd. Jestem taka naiwna. - wychlipiała, a ja odsunąłem się od niej, objąłem jej twarz swoimi dłońmi i zmusiłem, aby spojrzała na mnie.
-Wstyd ? Vicky nie mów głupstw. Zakochałaś się i wszystko jasne. To prawda w niewłaściwej osobie. Omotał Cię i stało się. Tak już jest na tym świecie, nie można nikomu ufać...
-Tobie ufam. - przerwała mi, a mnie aż zatkało. Patrzyła swoimi pięknymi oczami prosto w moje. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Nie mogłem wydać z siebie dźwięku. Po prostu ponownie ją przytuliłem.
-Już po wszystkim. Pamiętaj, że masz mnie i możesz mi wszystko powiedzieć. - w tym samym momencie do pokoju wpadł Bill, a my jak oparzeni odskoczyliśmy od siebie.
-Yyy... Sorki ? - zaśmiał się głupkowato, podszedł do radia, które włączył i jakby nigdy nic rzucił się na łóżko i zaczął podrzucać na głową piłkę od kosza. - No co ? - zapytał, gdy zauważył, że my cały czas gapimy się na niego jak na kogoś kto pomylił planety. Pokręciliśmy tylko głowami. Vicky otarła łzy i nawet się uśmiechnęła. Po sekundzie usłyszałem komunikat w radiu, który bardzo mnie zainteresował.
-"Właśnie wczoraj w deszczowej stolicy Anglii miał odbyć się koncert popularnego rock'owego zespołu "Wild Angels". Niestety nie mogli dotrzeć na miejsce z powodu zbyt napiętego grafiku. Dodatkowo przed ich hotelem w Manchesterze zgromadziło się kilkadziesiąt fanek, które oczekiwały na zdjęcia i autografy. Mimo to muzycy obiecali, że koncert w Londynie odbędzie się o tej samej godzinę i w tym samym miejscu następnego dnia czyli dziś. Także nie porzucajcie nadziei i powróćcie...''
-"Wild Angels"... Jak ja bardzo chciałabym iść na ich koncert - odezwała się Victoria i rzuciła na łóżko koło Bill'a po czym przycisnęła do twarzy poduszkę, a ja zachichotałem. - Śmieszy Cię to ? Wiem, że mój tatuś mógłby sam zorganizować mi swój własny koncert no ale on to nie "Wild Angels"...
-Nie śmieje się z tego powodu. Jeśli chcesz iść to ok w ramach prezentu urodzinowego zapewnię Ci to. - odparłem i nie poznawając sam siebie, uśmiechnąłem się do niej.
-Niby jak ? Bilety wyprzedano dawno temu jak na złość wtedy gdy byłam na wakacjach. - skrzywiła się, lecz ja podszedłem do stolika i z szuflady wyjąłem dwa bilety, którymi pomachałem jej przed oczami.


_____________________________________________
 Przepraaaaaaaszam, że tak długo. Wiem pewnie nikt teraz nie będzie chciał czytać, bo się obijałam. Eh... wybaczcie. Rozdział niezbyt mi wyszedł tak jak chciałam, ale cóż poradzić. Każdy ma gorsze dni. Mam jedną sprawę.
JEŻELI KTOŚ BĘDZIE WSTAWIAŁ SWOJE LINKI W KOMENTARZACH TO AUTOMATYCZNIE JE USUWAM. CZY TO TAK TRUDNO POJĄĆ, ŻE JEŚLI CHCĘ TO WCHODZĘ JAK NIE TO NIE ? BO OSTATNIO MAM WRAŻENIE, ŻE MÓJ BLOG JEST REKLAMĄ NIEKTÓRYCH BLOGEREK ;/ NIE DZIWCIE MI SIĘ, ŻE SIĘ IRYTUJE, BO JAK WY BYŚCIE SIĘ CZUŁY, GDYBYM NIE CZYTAŁA WASZYCH RODZIAŁÓW, BO PO KOMENTARZACH WIDAĆ, ŻE NIE MACIE POJĘCIA CO SIĘ DZIAŁO W ROZDZIALE, A WSTAWIAŁA LINK ZAPRASZAJĄC NA MOJEGO BLOGA ? NO NIEFAJNIE. TAKŻE PROSZĘ, GRAJCIE FAIR ;/ JEŚLI TAKIE AKCJE BĘDĄ SIĘ DALEJ POWTARZAŁY TO BĘDZIE OZNACZAŁO, ŻE NAWET NIE CHCE SIĘ WAM PRZECZYTAĆ TAK WAŻNYCH INFORMACJI I MACIE MNIE GDZIEŚ... 
Kocham
black.character











16 komentarzy:

  1. Oj nie gadaj! Warto było czekać, ja tez lubię się obijać XD
    Podoba mi się ta akcja. Czyżby coś stanie się na koncercie? XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie! Mam nadziję, że kolejne rozdziały będą pisane nie za rzadko. Co do promujących swoich blogów. Hm.. No nic, nie mam zdania.
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu taki krótki ?! *.* - Chatlin ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no, no.. Krwawo ^^ Czy przypadkiem nie powinien Twój blog być od lat 16?! xD Powiem Ci, że na chwilę mnie zatkało jak Ian zwrócił się do Louisa "Horan". Chyba trzy razy musiałam to przeczytać, żeby w końcu przypomnieć sobie, że mój kochany Niall jest jego ojczymem. Hmm.. Jaki z Lou bohater ^^ Z taką odwagą bronił osobę, którą kocha <3 Uwielbiam go i mam nadzieję, że w końcu Victora zobaczy na oczy :D No tym bardziej jak kochany Horan o niej pomyślał i już duuużo wcześniej zakupił bilet.
    Kobieto! Wiesz jak Ty mi się narażasz? Ile to mamy czekać na rozdział? Usprawiedliwia Cię tylko to, że Cię kocham!
    Jeżeli chodzi Ci o te linki, to ja też to znam, więc w końcu zrobiłam zakładkę "Spam". Mi to pomogło, więc może warto spróbować ;)
    Dobra, dobra... Ja już kończę moją wypowiedź. Czekam na kolejny, a wiedz, że wiem kiedy masz ferie ^^ A tak, to Cię mogę tylko zaprosić na mojego bloga, którego znasz lub nie ^^
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam że się pobeczę gdy zorientowałam się że dodałaś nowy wpis.
    Wow Louis bohaterem ! Chcę wiedzieć co się będzie działo i to jak najszybciej . Więc BŁAGAM dodaj już kolejny :D


    muszę przeczytać twoje wcześniejsze opowiadanie bo zaczęłam ale SZKOŁA ;(
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi się chcę czytać ! No wiesz. Miło jak od czasu do czasu wejdziesz na mojego bloga, a ja teraz wyraże swoją opinię o rozdziale który przeczytałam.
    JEZUS MARIA! O bosz... on ją prawie zgwałcił. Ale teraz to chce tylko wiedzieć, że Victoria będzie z Louisem.
    Zrób mi tą przyjemność i posfataj ich szybciej ^^
    Ogólnie rozwaliła mnie ta akcja z Bill'em. Nie no. On wszedł a Ci się tulą.. :D Miałam z tego niezłą bekę . ;P
    Ogólnie, masz dodać nowy i to jak najszybciej czaisz bazę ? Bo jak nie czaisz to w delikatny sposób zaczaisz .^^
    No i nie fochaj się jak ja ci tu takie długie wypowiedzi daję. ! Najlepiej zrób zakładkę spam, to się wyżyjemy :D

    I dodaj nowy jak najszybciej !

    OdpowiedzUsuń
  7. dobrze, że w końcu pojawił się rozdział. jak zwykle świetny. :)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Warto było poczekać ; * kocham to opowiadanie ; *
    a ten Lan to taki brrr... jestem zdenerwowana na niego . Jak on mógł się tak zachować w stosunku do Vicky ? Proszę Cie wytłumacz mi to . xdd
    A Lou taki słodki *_* taki opiekuńczy ; * kocham tego przybranego Horanka ; ** ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie jedynie zastanawia co sie stało z tym chłopakiem co złamał nos, dostał z wazonu i przeleciał po schodach? No bo sory... jak dla mnie to conajmniej trafi do szpitala... hahah albo alkohol zrobi swoje:P
    Że tez Bill znalazł odpowiedni moment na wejście smoka ;P
    W sumie nie zazdroszcze Louiemu jak spodka Ian'a w towarzystwie swoich goryli.. obawiam się że może trafić na ostry dyżur:P
    Yhymn, yhymn... Czy mi sie zdaje czy a koncercie zdaży sie coś hymn... Ponętnego??

    Nie obijaj się i dodawaj nowy rozdział!!! :***

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mam pojęcia czemu usunełaś mój komentarz , może myślałaś , że to spam. Ale gdybyś dokładnie przeczytała to byś wiedziała , że to była informacja o nominowaniu do Liebster Award , na moim blogu..

    OdpowiedzUsuń
  15. This іs my firѕt timе ρау а quіck viѕit аt
    herе and і аm гeallу happy to rеad all at οne place.


    Alѕo visіt my wеb page: Same Day Payday Loans

    OdpowiedzUsuń